Zazwyczaj stres mnie tak paraliżuje, że nie jestem w stanie nic robić. Uciekam myślami od tego, boję się zmierzyć z problemem. Zniechęca mnie do wszystkiego. Na szczęście tym razem, nie wiem jakim cudem, jest odwrotnie. Zmobilizował mnie i wzięłam się do roboty.
Za dwa tygodnie rozpocznie się sesja egzaminacyjna. W tym semestrze czeka mnie tylko jeden egzamin, ale tak się składa, że miałam zajęcia z inną osobą , niż pozostałe grupy tak więc przerobiony materiał w ogóle nie pokrywa mi się z zagadnieniami egzaminacyjnymi. Muszę sama to wszystko opracować. Mam też dwa sprawdziany ustne z całego semestru, najbliższy sprawdzian już we wtorek. Na pozostałe przedmioty muszę przeprowadzić analizy jakiś mów i jedną mowę napisać. Oraz najważniejsze, muszę oddać rozdział pracy .
A małżeńskie życie dalej jest jakieś takie nijakie, pewnie to przez te moje stresy. Nie jestem sobą. Na szczęście Romek ma dużo cierpliwości, żeby mnie znosić. Marzę, żeby już te studia ukończyć, żebym w końcu mogła skupić się na sobie, zadbać o siebie, zacząć znowu uprawiać sport, bo teraz czasu na to wszystko brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz