O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

czwartek, 20 maja 2010

Koszmary z przeszłości

Dawne koszmary powracają. Spędzają sen z powiek. Niestety, nie można o tym zapomnieć. Chcę wtedy wykrzyczeć wszystkim co mnie boli, uwolnić się od ciężaru, który noszę w sobie od lat, od tajemnicy, którą ukrywam przed wszystkimi. Jednak, gdy nastaje dzień, nie mam już tej odwagi, zwyczajnie boję się. Może teraz się uda…
To zaczęło się kiedy po półtora roku bycia ze sobą postanowiliśmy zamieszkać razem. Zamieszkaliśmy w akademiku w pokoju nr 113A. Nie pamiętam wiele dobrych chwil z tego okresu, pamiętam najgorsze momenty. Zaczęło się tak niewinnie… Postanowiliśmy nasz pierwszy, wspólny, weekend spędzić w mieście. Mieliśmy ogromne plany i nie mogliśmy się już doczekać. Pamiętam, że poszłam do centrum handlowego po ogromne zakupy. Chciałam pierwszy raz w życiu ugotować dla nas obiad, zrobić jemu jakąś miłą niespodziankę. Czekałam na niego, aż wróci z pracy. Czekałam i czekałam… Nie wracał. Zdenerwowana chodziłam w tą i z powrotem po pokoju, nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiedziałam też, co mam zrobić. Bałam się, że jemu coś się stało. Komórkę miał wyłączoną. Całą noc przepłakałam, drżałam ze strachu o niego. Na następny dzień zadzwoniła do mnie mama z pytaniem, czemu nie przyjechałam do domu (a w każdy weekend jeździłam). Od niej dowiedziałam się, że dziadek spotkał GO w lesie. Pomagał rodzicom szykować opał na zimę. Skłamałam mamę, że wiem o tym, że ja zostałam, ponieważ mam mnóstwo nauki. Jednak byłam w szoku, dlaczego nie powiedział mi ani słowa o tym, że zmienił plany?! Wtedy i ja zmieniłabym. Poczułam się oszukana, zawiedziona, opuszczona.To był mój pierwszy weekend (do tego dłuuugi weekend) w obcym mieście, w akademiku. Tak bardzo się bałam. Tęskniłam za moim domem, za moją rodziną. Przepłakałam cały ten czas.
Następne zdarzenie miało miejsce kilka tygodni później. Gdy wracał z pracy, napisał do mnie w pociągu sms-a z zapytaniem, czy dzisiaj gdzieś wyjdziemy. Byłam wtedy jeszcze, trochę taką wystraszoną studentką. Przerażoną moją uczelnią, poziomem nauczania. Jednak byłam (i jestem do tej pory) sumienna i obowiązkowa. Odpisałam więc jemu, że dzisiaj nie wyjdę, ponieważ mam dużo nauki. Po chwili odpisał. Ręce mi zadrżały gdy przeczytałam wiadomość. Był to sms pełen wyzwisk pod moim adresem. Pamiętam, że napisał jeszcze coś typu: „ żebyś zgniła w tym pier… pokoju”. Byłam przerażona. Nie mogłam uwierzyć w to, co napisał. Skąd wzięło się w nim tyle jadu i agresji? Gdy wrócił siedziałam w drugim końcu pokoju. Czytałam, tzn. udawałam, że czytam. Byłam zdenerwowana. Bałam się. Czuć było od niego alkohol. Na mnie nie zwracał uwagi. Zrobił sobie surówkę warzywną i zaczął jeść. W tym czasie poszłam wziąć prysznic. Usłyszałam tylko trzask drzwi. Mijała godzina 18., 19., 20., 21., 22., 23. On nie wracał. Byłam zdenerwowana. Zamartwiałam się o niego.Zastanawiałam się, gdzie on może być i co robi. Byłam wściekła na siebie, że jak przyszedł, nie odezwałam się do niego. Minęła północ, 1. w nocy, 2. w nocy. Około 3. nad ranem usłyszałam jakiś szelest po drzwiami. Zerwałam się z łóżka. To był ON, kompletnie pijany. Nie mógł ustać na nogach. Miał ze sobą jakiś telefon komórkowy i portfel. Nie potrafił powiedzieć skąd to ma. Za chwilę ktoś zaczął walić do naszych drzwi. Pełno ludzi wtargnęło do pokoju. Okazało się, że to są ludzie z dyskoteki na której on był i że jednej dziewczynie zginęła komórka i portfel. ON był w samych bokserkach a ci ludzie wrzeszczeli na niego, wyzywali go, popychali jak śmiecia. Nie da się opisać jaki ogromny wstyd wtedy czułam, rozczarowanie, strach, ból, żal, poniżenie, zawód. Szok! W pokoju też znalazła się moja przyjaciółka. Tak się wstydziłam tego całego zajścia, że potem nie potrafiłam z nią rozmawiać, nie potrafiłam spojrzeć jej prosto w oczy. To wydarzenie zakończyło naszą przyjaźń. Zakończyło też wiele innych relacji koleżeńskich. Przez kilka lat, tak strasznie bałam się chodzić na uczelnię. Bałam się, że mogę spotkać tamtych ludzi. Całą noc nie zmrużyłam oka. Rano ON spakował wszystkie swoje rzeczy i chciał mnie zostawić. Stał już przy drzwiach z torbą na ramieniu a ja trzymałam go siłą za rękę, płakałam i błagałam, żeby nie zostawiał mnie samej w takim momencie.
Cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz