O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

środa, 30 grudnia 2015

Święta

Święta, święta i po świętach. Pogoda była wiosenna, więc zupełnie nie czuliśmy nastroju świątecznego. Jakoś szczególnie do świąt nie przygotowywaliśmy się.  Źle się czułam. Od mamy dostaliśmy większość potraw: ryby, sałatkę, pierogi, bigos. Ja tylko upiekłam z Filipkiem dwa ciasta dla mamy i dla nas na pół. Jakiego wspaniałego mam pomocnika w kuchni. Filipek zawsze bardzo mi pomaga i w robieniu ciasta i w oblizywaniu misek. Nie namęczyłam się przy przygotowaniach do świąt. 
Przed świętami, po raz pierwszy, robiliśmy z Filipkiem bombki z masy solnej. Było całkiem sporo pracy, bo dużo wyszło nam masy, ale Filipek wytrwał do końca. Doskonale się spisał. Wałkował masę i wałkował, aż był cały biały od mąki. Potem wycinał kształty a na koniec posypywał brokatem. Fajną mieliśmy zabawę. Teraz planujemy zrobić coś z masy solnej na dzień babci i dziadka. 
Filipek najbardziej nie mógł doczekać się Mikołaja. Na Wigilię zostaliśmy zaproszeni do moich rodziców. Jak tylko Filipek wszedł do ich domu, zaczął kucać w przedpokoju i wypatrywać, czy u babci Mikołaj zostawił coś pod choinką. Nie zawiódł się. Dostał mały dźwig z drewnem. Z prezentu był bardzo zadowolony. Kiedy pojadł i trochę pobawił się z wujkiem w chowanego, wołał cały czas do domu. Zauważył, że na dworze jest już ciemno więc wiedział, że jak będzie pierwsza gwiazdka na niebie to u nas w domku pojawi się Mikołaj. Kiedy wyszliśmy od mamy zobaczył gwiazdki na niebie i się bardzo ucieszył. 
Gdy przyjechaliśmy do nas, Filipek od razu poszedł patrzeć pod choinkę. Pod choinką znalazł duży zestaw, klasycznych klocków Lego, zeszyty, kredki, farbki i dwie książeczki. Od dawna prosił mnie o te książki i zdziwił się, że Mikołaj wiedział, że on chciał te książki dostać. 
W pierwszy dzień świąt zaprosiliśmy rodziców do nas. Przygotowałam pyszny obiad. I posiedzieliśmy trochę razem. A drugi dzień świat spędziliśmy sami w domu, w łóżku. Tego było mi bardzo potrzeba. Nic nie robiłam tylko odpoczywałam. A Filipek cały czas miał zajęcie z klockami Lego. Od rana do wieczora układaliśmy je wszyscy. 
Po świętach wybraliśmy się do prababci. Tam Filipek dostał samochód zdalnie sterowany. Filipuś jest bardzo zadowolony z prezentów. A wieczorem, po Wigilii, mówił: "Był już Mikołaj, więc teraz mogę być już niegrzeczny". 
3 lata, 2 miesiące i 6 dni
To nasze bombki :)



niedziela, 20 grudnia 2015

Rozmówki

- Tatuś a gdzie jest zegarek?
- Nie ma. Gdzieś sobie poszedł.
- Zegarek nie ma nóg. 

- Tatuchuuu...

- Coś ty powiedział?
- Przepraszam. Ja tylko żartowałem. Tatusiu ładniutki, kochaniutki...  

- Tak mocno mnie nie całuj, bo mnie nosek boli.

- Ale ja cię tak mocno kocham.

- Kto to tak poplątał?

- Nie wiem. Może mama, może tata...

- Filipku, jesteś ślicznym, kochanym synkiem.

- Dziękuję. 

- Cieszę się, że mam mamunię.


- Mamusia, zgadnij co rysuję?

- Tira?
- Nie! Tirusia z siankiem.

- Mamusia, zgadnij co rysuję?
- Tira?
- Nie! Tirusia z drzewem.

Filipek ma 3 lata, 1 miesiąc, 3 tygodnie i 5 dni

niedziela, 13 grudnia 2015

Chwile grozy

To był ciężki, okropny, przerażający tydzień. Już powoli cieszyłam się, że z każdym dniem czuję się coraz lepiej, że powoli odchodzą mdłości i mija zmęczenie. W poniedziałek byłam u ginekologa. Wyniki mam słabe, ale jeszcze w normie i bakterie w moczu. Miałam robione kolejne usg. Z dzieciątkiem wszystko w porządku. Mam wrażenie, że na tym zdjęciu dzidziuś delikatnie uśmiecha się do mnie. I że jest bardzo podobny/a do tatusia. Byłam przeszczęśliwa.
Jednak zbyt wcześnie zaczęłam cieszyć się powrotem do formy. Kiedy tylko wróciłam od lekarza zaczęłam źle się czuć. Miałam przeogromne mdłości i nudności. Zimny pot oblewał moje ciało. Zero siły. A potem całą noc silne wymioty i ból podbrzusza a potem całego brzucha. Wiedziałam, że coś dzieje się niedobrego. Na drugi dzień również nie mogłam wstać z łóżka. Brak siły i uporczywe mdłości. Cały dzień leżałam i ryczałam z bezradności. Nawet nie miałam siły, żeby ugotować coś Filipkowi. Wieczorem pojechałam z Romkiem do lekarza rodzinnego a ten skierował mnie do szpitala. Z Filipkiem został mój tata. Kiedy czekaliśmy na izbie przyjęć zadzwonił wystraszony tata a w słuchawce tylko słyszałam przerażony krzyk i płacz Filipka! Tata mówił, że Filipek jest chory, że wymiotuje bardzo dużo... Drugi raz w życiu Filipek wymiotował. Wiedziałam, że się boi, że jest przerażony a mnie nie mogło przy nim być być!!! Jednak jego przypadłość dała do myślenia, że może oboje czymś się zatruliśmy. Dzięki Bogu, w szpitalu okazało się, że mój stan nie ma związku z ciążą, że to jakiś wirus i że mogę wrócić do domu. Jednak dalej nie najlepiej się czułam. Natomiast, na następny dzień, po Filipku nie było widać ani śladu choroby. W kolejnym dniu, kiedy myślałam, że już wszystko w porządku, Filipek zaczął znowu wymiotować. Pojechaliśmy więc do lekarza. Oboje dostaliśmy węgiel leczniczy na przeczyszczenie. Wieczorem bolał go bardzo brzuszek, ale opróżnił się i było lepiej. Po prawie tygodniu i mi przeszło, ale nie da się opisać, jakie przeżyłam chwile grozy. Momentami myślałam, że nie wytrzymam, że umrę, że nie donoszę, ale w najczarniejszych chwilach dawały mi siły i otuchy słowa mojego kochanego synka: "CIESZĘ SIĘ, ŻE MAM MAMUNIĘ"  
We wtorek czeka mnie badanie genetyczne. Brrr...
Filipek 3 lata, 1 miesiąc, 2 tygodnie i 5 dni
11. tydzień ciąży 
KOCHAM