O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

poniedziałek, 12 września 2016

Przykro :(

Wbrew wielu opiniom na temat pojawienia się drugiego dziecka na świecie, stwierdzam, że wcale nie jest tak źle i ciężko, jak słyszałam. Oczywiście jest dwa razy więcej pracy, dwa razy więcej obowiązków, sprzątania, prania. Trzeba bardziej się poświęcać. Trzeba włożyć więcej uwagi i troski w opiekę i wychowanie. Jest mniej czasu dla siebie, albo w ogóle brak tego czasu - jak w moim przypadku. Samo przygotowanie do wyjścia na spacer pochłania mnóstwo czasu. Najpierw muszę nakarmić młodszego i zmienić mu pieluszkę, potem wyszykować starszego, potem znów małemu zmienić pieluszkę i ewentualnie jeszcze raz nakarmić, żeby dobrze spało mu się podczas spaceru. W międzyczasie sama muszę zjeść i w coś się ubrać.
Ale jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. Kocham to, co robię! Kocham moje dzieci! I jestem dumna, że wszystko robię SAMA, że nikt mi w niczym nie pomaga. Potem nikt mi niczego nie wygada. Bo często tak było, że gdy mama raz wzięła Filipka na spacer to potem przeżywała jakby nieustannie z nim spacerowała. Gdy Filipek był jeszcze niemowlakiem obiecywała, że w każdy piątek będzie z nim spacerowała a na jednym razie skończyło się. Gdy byłam w ciąży z Franiem mama znów obiecywała, że w każdą sobotę będzie do siebie go brała i też na jednym razie skończyło się. A teraz znów padały obietnice, że jak urodzę, będzie pomagać, ale ja nie robiłam sobie żadnych nadziei. I słusznie. Gdybym nie pojechała do szpitala rodzić Frania to przez cztery lata nie miałaby okazji wziąć Filipka do siebie. O teściach już nawet nie wspomnę. Ich wnuki wcale nie interesują. Trzy lata nie widzieli starszego, młodszego ani razu, pomimo tego, że nieraz mijamy się w mieście. Udają, że nas nie widzą, że nie znają. W przyszłym miesiącu planujemy chrzciny. Nie zamierzam ich zapraszać. Bo niby z jakiej racji? Nie biorą żadnego udziału w życiu moich dzieci.
Nie mam o to pretensji do nikogo. Sama doskonale sobie radzę. Tylko żal mi Filipka, bo tęskni za babcią, za moją mamą. A ona teraz nawet wcale nas nie odwiedza. Zajmuje się swoją chorą mamą, prababcią Filipka, no ale bez przesady, żeby w ogóle czasu nie mieć i nie przyjść na chwilę. Franiu wcale jej nie zna. Kiedy spotykamy ją na mieście robi podkówkę na jej widok. Przykro mi jest, że każdy ma moje dzieci w dupie!!!!!!!!!!!! Że mama jest, kiedy chce a nie, kiedy jej się potrzebuje. A przecież fajne mam dzieciaczki: Filipek taki grzeczny, mądry, ułożony; Franiu, wiecznie uśmiechnięty, ciekawy świata.
Jedynie na męża mogę liczyć, ale on i tak całe dnie jest w pracy. Gdy wróci zajmuje się starszym synem, szykuje mu kolację, kąpie. Wieczorem robi jakieś zakupy, wychodzi z psem na spacer i sprząta kuchnię. A ja postawiłam sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Mam duże wymagania i oczekiwania wobec siebie. Wcale nie idę na łatwiznę, że dam dziecku tablet, czy włączę telewizję. Żyjemy bez tego. Nie posyłam starszego do przedszkola, żeby było mi lżej. Sama angażuję się we wszystko na maksa. Mam wszystko poukładane, zaplanowane. Mamy czas, żeby zjeść wspólnie z Filipkiem posiłek, pójść na spacer i poczytać książkę. Chodź i tak Filipek może czuć się trochę opuszczony, zaniedbany, bo teraz wszystko kręci się wokół Frania.

4 komentarze:

  1. Czy naprawdę myślisz, że dzieci są posyłane do przedszkola, tylko po to, żeby im mamom było lżej?
    A nie przyszło Ci do głowy, że są posyłane też po to, aby uczyć się rzeczy, których w domu nigdy się nie nauczą, czyli np. socjalizowania się z grupą rówieśniczą czy samodzielności ( dość często teraz zdarza się, że dzieci, które nie chodziły do przedszkola/zerówki nie potrafią zrobić koło siebie nic, bo mamusia lub babcia ubierała, karmiła, wycierała nos itp ) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisalam "tylko po to", wiec nie manipuluj moja wypowiedzia. Po raz pierwszy slysze,ze dzieci, ktore nie chodza do przedszkola nigdy nie naucza sie socjalizowania i samodzielnosci, no prosze cie:) To, ze moj syn nie uczeszcza do przedszk.nie oznacza, ze nie ma kolegow i kolezanek. I nie musi chodzic tylko po to,zeby nauczyc sie ubierac, wytrzec nos czy czegokolwiek innego. To rola rodzicow. A ja nie jestem mama,ktora wyrecza dziecko we wszystkim. I zapewniam cie, ze Filipek "zagialby" niejednego przedszkolaka swoja wiedza, inteligencja...etc :)

      Usuń
  2. Ja posłałam córkę do przedszkola i nie żałuję. A czy mam więcej czasu, być może bo każdego dnia kilka godzin jestem z jednym dzieckiem. Ale przez przedszkole jestem tez bardziej zorganizowana, dzieci muszą rano wstać przed 7 mamy ok pół godziny na wyszykowanie i potem mała wycieczka rowerem do przedszkola z dwójką dzieci (czasem z jednym). Potem jakieś zakupy i w domu ogarnianie, szykowanie obiadu itd a potem znowu wycieczka do przedszkola (córka chodzi na 5 godz) więc odliczajać dojazd nei ma tego czasu wiele. W tamtym roku miałam gorzej bo chodziliśmy pieszo więc wychodziło ok 30-35 min w jedną stronę a jesli córka szła sama to nawet i godzinę wracaliśmy. teraz mam rower więc jedziemy ok 10-15.
    Córka bardzo się cieszyła jak poszła do przedszkola, kiedyś jak spotkaliśmy przedszkolaki na placu zabaw to aż płakała ze nie może z nimi iść. A czy czegoś się tam nauczyła na pewno tak. Nie raz zaskakuje mnie słownictwem. Ale literki czy cyfry poznała w domu, w domu też zaczęła je pisać, poznała kolory i nauczyla się liczyć.
    Ale ogląda też bajki, bawi się sama czasem w edukacyjnymi zabawkami a czasem zwykłymi itd.
    Każdy sam decyduje czego nauczy swoje dziecko i czy pośle je do przedszkola. Ostatnio mieliśmy ciekawe spotkanie z panią psycholog i powiedziała że na pytania dziecka zawsze powinniśmy odpowiadać bo gdy je odsyłamy to zabijamy w nich ciekawość. A to głównie przez ciekawość dzieci chcą się uczyć i poznawać nowe rzeczy.
    Podziwiam Cię że ze wszystkim sobie radzisz. Ale z drugiej strony gdy jesteśmy zdani sami na siebie radzimy sobie o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że warto posłać Filipka do przedszkola. Zabawa i nauka z innymi dziećmi zaowocuje w przyszłości-pomyśl o tym :)

    OdpowiedzUsuń