Nasza radość z powrotu do domu nie trwała długo. Ze szpitala wyszliśmy w sobotę a już w niedzielę stan zdrowia Filipka zaczął znacznie pogarszać się. W poniedziałek znów byliśmy na izbie przyjęć w szpitalu. Okazało się, że Filipek zaraził się bakteriami ze szpitala!!!
W niedzielę, 8.12.13., Filipek zaczął wymiotować. Cokolwiek zjadł zaraz wymiotował. Gdy zrobił łyczek wody zwymiotował dwie szklanki wody. Po kilku godzinach wyciągał rączki do jedzenia i płakał, bo był już bardzo głodny.
Na drugi dzień, w poniedziałek, było to samo. Pojechałam więc z rodzicami na prywatną wizytę do lekarza. Tam okazało się, że wyniki Filipka nie są wcale takie dobre jak nas zapewniano w szpitalu. Lekarka, po wynikach Filipka, zorientowała się nawet, jakie ja miałam niedobory witamin w ciąży. Przepisała nam jednorazowo kropelki, żeby Filipek nie wymiotował a potem kazała wypić mu prawie litr kroplówek. Wypisała nam również skierowanie do szpitala. Na początku, Filipek miał ogromne pragnienie, bo przecież prawie drugi dzień był bez picia, ale potem zamykał usta i nie chciał pić. Był bardzo słaby. Cały czas chciał tylko spać. Gdy Romek przyjechał z pracy od razu zaczęliśmy pakować torby do szpitala i pojechaliśmy. Filipek od razu przeszedł masę badań. Pielęgniarki próbowały pobrać mu krew, ale gdy wbiły wenflon okazało się, że nie można pobrać krwi, bo jest zbyt gęsta! Więc kłuły go w paluszki i stamtąd pobrały krew do trzech fiolek. Filipek był taki wyczerpany. Cały spocony od krzyku i płaczu. A ja nic nie mogłam zrobić, aby ulżyć mu w cierpieniu!!! Na noc Filipek został podłączony do kroplówki. I tak spał pod kroplówkami trzy doby!!! Był tylko wybudzany po to, aby pobrać materiał do badań. Cztery dni nic nie jadł. Filipek zawsze był taki pogodnym i energicznym chłopcem a teraz leżał taki osłabiony, wyczerpany chorobą. Bardzo schudł. Rączki ma takie sine od ukłuć. Czasami otworzył oczka na chwilę i patrzał tylko w jeden punkt. Na nic nie reagował. Obecny tylko ciałem, ale nie duchem. Znowu gorączkował. Potem Filipek dostał strasznej biegunki. Nie nadążyliśmy wymieniać pieluszek ani go przebierać. Tyle tego było, że pieluszka nie mogła wszystkiego utrzymać. Był brudny po pachy. Cały czas czuwaliśmy przy nim z Romkiem.
W środę wieczorem nagle ja opadłam z sił. Zaczęłam czuć się coraz gorzej i bardzo mnie mdliło. Pielęgniarka stwierdziła, że musiałam zarazić się od Filipka. W nocy przyjechali po mnie rodzice i zabrali mnie do domu. Mam grypę. Teraz Romek jest sam z naszym synkiem. Zapewnia mnie, że Filipek wraca do zdrowia. Mówił, że Filipek już wczoraj zaczął interesować się kroplówkami. Ponoć Romek musiał dwie godziny stać przy łóżeczku Filipka i pilnować go dopóki nie ściekną kroplówki, bo Filipek cały czas ciągał te kabelki od kroplówki. Lekarze jeszcze nic nie mówią o tym, kiedy Filipek będzie mógł wrócić do domu.
A mieszkanie bez męża i syna jest takie straszne, takie puste.
Tylko oni są moją radością i nadają sens mojemu życiu.
Rok, 1 miesiąc, 2 tygodnie i 5 dni
Wracajcie szybko do zdrowia:*
OdpowiedzUsuńO matko, co za koszmar przechodzicie. Wracajcie szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, choroby dzieci to najgorsze, z czym muszą zmierzać się rodzice...
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam szybkiego powrotu do zdrowia, byście mogli spędzić Święta w domu i radośnie.
Współczuję, biedny Filipek :( Obyście na święta byli już razem, zdrowi w domku. Zdrowia i siły życzę dla Ciebie i Małeo!!
OdpowiedzUsuńdużo dużo zdrówka dla Was :* trzymaj się dzielnie.... Mam nadzieję, że Filip faktycznie lepiej i wróci zaraz do domku!
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Ciebie i Filipka! Trzymaj sie dzielnie! mam nadzieję , że z Filipkiem lepiej i zaraz wróci do domku
OdpowiedzUsuń