Witajcie, po długiej, mojej nieobecności :) Już wróciłam :) Byłam u rodziców, ponieważ oni pojechali do pracy za granicę, ja zostałam u nich, żeby zaopiekować się moim młodszym bratem.
W pierwszym tygodniu dłużyło mi się i nudziło niemiłosiernie. Cały czas padał deszcz, więc siedzieliśmy z bratem w domu. Miałam też sporo stresów przez Romka. Miał on egzamin na prawo jazdy i nie mógł sobie poradzić ze stresem i emocjami, więc wszystko odbijało się na mnie. Bardzo, aż za bardzo, zależało mu na tym, aby zdać, bo wiele lat czekał na to. Wcześniej nie mogliśmy sobie na to pozwolić, bo spłacaliśmy kredyt jego brata i każdy grosz się liczył, więc teraz jego nerwy i emocje, oczekiwania i nadzieje sięgnęły zenitu. A ja podejrzewałam go o najgorsze. Cały czas kłóciliśmy się przez telefon. Niestety, nie powiodło mu się na egzaminie. Byłam przekonana, że przez te nasze kłótnie nie przyjedzie do nas w piątek, na weekend, ale miło mnie zaskoczył. Przyjechał. Tymczasem, przez ten nerwowy tydzień, tyle negatywnych emocji skumulowało się we mnie, że nie byłam dla niego miła. Mało tego, byłam złośliwa, okrutna, wszystkiego czepiałam się, aż się rozchorowałam. Piątek i sobotę spędziłam w łóżku, źle się czułam, wymiotowałam, miałam gorączkę i łamało mnie w kościach. Po dwóch dniach dolegliwości minęły. W niedzielę mąż z bratem wybrali się na przejażdżkę rowerową a ja wzięłam się za sprzątanie domu i za szykowania obiadu. Pod wieczór zrobiliśmy jeszcze grilla a wieczorem poszłam z Romkiem na koncert Eleni. W poniedziałek, wcześnie rano, Romek dał mi po cichu buziaka i pojechał do pracy.
Drugi tydzień minął o wiele szybciej. Pogoda była piękna, słoneczna, więc czas spędzałam na świeżym powietrzu. Trochę spacerowałam i leniuchowałam w ogrodzie. Nawet, nie wiem kiedy a już był piątek i przyjechał Romek. W sobotę pomógł mi sprzątać mój pokój u rodziców. Ja pakowałam moje notatki ze studiów do kartonów a Romek nosił je na strych. Przeglądałam też moje pamiątki z dawnych lat. Wiecie, że mój Filipek będzie miał zabawkę, którą jego mama bawiła się w dzieciństwie? Kilka pamiątek postanowiłam wziąć do siebie m.in.: książki, bajki z mojego dzieciństwa, które dostałam od dziadka. Ponad dwadzieścia lat mają te książki, na nich się wychowałam a teraz będę czytała je Filipkowi. Na większości z nich widnieje dedykacja: "Dla kochanej wnusi Madzi, dziadek Zdzichu, 1992r.". Dziadka już z nami nie ma, pozostało tylko jego pismo i wspomnienia. Myślę, że to właśnie dziadek zaszczepił we mnie miłość do literatury. Chciałam pokazać te książki babci, ale nie byłam w stanie. Czułam, jak coś ścisnęło mnie w gardle i na samą myśl o dziadku zaraz poryczę się. Dlatego nie pokazałam ich babci. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się jej pokazać. W kolejnym dniu przyjechała do nas siostra ze swoim synkiem.
Trzeci tydzień, z siostrą i siostrzeńcem, to był istny rozgardiasz. Po raz kolejny miałam okazję przekonać się, ile pracy i obowiązku jest przy takim małym dziecku. Michałek ma 10 miesięcy. Jest bardzo żywym i ruchliwym chłopcem. Gdy tylko zaobserwuje, że na coś, lub gdzieś, mu się nie pozwala iść, to on natychmiast pędzi tam na czworakach, np: do prądu elektrycznego, do kabli od komputera. Trzeba było poświęcić mu 100% uwagi. Grzeczny był tylko wtedy, gdy spał. Niestety, nie bardzo mogłam się nim zająć, nie miałam sił z takim dużym brzuchem, biegać za nim. A z siostrą dobrze dogadywałyśmy się. Raz ja a raz ona chodziłyśmy do sklepu po zakupy, na zmianę gotowałyśmy i czas nam nawet szybko mijał. Tylko, że ja tęskniłam już za swoim domem, za Romkiem, za ciszą i spokojem, jaki mamy u siebie, bo tam, po ich przyjeździe, zapanował istny chaos i bałagan. Dlatego, już w piątek, Romek przyjechał po mnie i razem wróciliśmy do siebie.
Niestety, mam taką dziwną naturę, że gdy jestem u siebie, tęsknię za rodzinnym domem, za ogrodem, za tamtym miasteczkiem, natomiast kiedy pojadę tam, to już po kilku dniach, chciałabym wracać, bo ciągnie mnie do swojego domu. I tak, po przyjeździe tutaj, strasznie tęskniłam za nimi, za bratem, siostrą i siostrzeńcem. Tam było pełno ludzi w okół mnie a tutaj znowu zostałam sama. Romek cały dzień jest w pracy a ja nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Jestem smutna, przybita, rozdrażniona. Wszystko mnie wkurza. Nie wiem, ile jeszcze, Romek będzie w stanie znieść, mojego nastroju.
Madzia to hormony tak działaja na ciebie..... jak urodzisz to bedziesz miała zajęcie i wszystko wróci do normy.....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Już nie mogę doczekać się tego dnia, kiedy wezmę moje maleństwo na ręce. Wiem, że ono zmieni wszystko. Przewróci mój świat do góry nogami :)
UsuńMartwiłam się o Ciebie, jakoś taka długa nieobecność sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy wszystko w porządku. Dobrze, że miło spędziłaś czas. Myślę, że te Twoja nastoje to wina hormonów, a Romek musi to rozumieć - myślę, że to naturalne i że faceci mają jakoś dużo cierpliwości w sobie, by to znosić. Szkoda, że egzamin Mu nie poszedł. Mojemu N. też nie, tyle że na ciężarówkę. A jak wyniki badań Romka? Wszystko w porządku? Patrzę na ten suwak na dole i nie wierzę, jak czas szybko ucieka.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka i spokoju:*
Ooo, suwaczek zdecydowanie się posuwa, brzuszek rośnie niemalże z dnia na dzień, maleństwo codziennie w nim buszuje. To daje mi i Romkowi ogromną radość:)) Ale już chcielibyśmy trzymać maleństwo na rękach, przytulać i całować a to jeszcze trzeba czekać 3 miesiące :)
UsuńTaka długa wyszła notka, że zapomniałam napisać, że wyniki badań onkologicznych wyszły pomyślnie. Okazało się, że Romek ma więcej jakiegoś hormonu i musi podjąć leczenie, ale w zupełności wykluczyli raka. Nie da się opisać, co oboje przeżyliśmy. Na szczęście wszystko dobrze się zakończyło :)
A jeśli chodzi o prawko to kupę lat Romek nie podchodził do egzaminu, więc dlatego teraz miał takie nerwy. Ale już nie odpuścimy. Trzeba próbować. Jak teraz nie zdał to zda następnym razem:) Kolejny egzamin na prawko ma za 1,5 miesiąca.
PS. Niestety, nie mam dostępu do twojego bloga. Lubiłam Cię czytać, dlatego bardzo proszę o zaproszenie :)
a mogłabym maila?:)
Usuńmadzia435@gmail.com :))
UsuńZa pierwszym podejściem zdają tylko szczęściarze. Umiejętnośći nie odzwierciedlają wyniku z egzaminu. A nóż następnym razem będzie lepiej. Humory humorami, dacie rade. Z tęsknotą, tak już jest. Dobrze tam gdzie nas nie ma, więc nie przejmuj się tym. Ale skoro dalej spędzasz większość dnia sama, to może znowu wyskoczysz na kilka dni do Brata i Rodziców? Tzrymaj się zdrowo i uważaj z tym sprzątaniem!
OdpowiedzUsuńJeśli będzie się próbowało to, prędzej czy później, zda się ten egzamin. Teraz już nie będziemy tego odkładali. Kolejna szansa będzie za 1,5 miesiąca :)
UsuńNiestety, pomimo tego, że rodzina mieszka tylko 60 km od nas, dojazd tam jest fatalny. Mamy 2 przesiadki pociągiem, potem busem a godziny rozkładu nie zawsze pokrywają się. Dlatego dojazd zajmuje prawie cały dzień i sporo kosztuje. Nie opłaca nam się jechać, żeby zaraz, na drugi dzień, wracać. Dlatego tak bardzo zależy nam na tym prawku. Jak będziemy mieli samochód, będzie zupełnie inaczej. Nawet co drugi weekend będziemy jeździli do rodziny. Teraz, niestety, jeździmy tam 3-4 razy w roku.
Mam nadzieję, że nastepnym razem pójdzie mu lepiej ja już sie boję na samą myśl kiedy ja koncu bede miała na rozpoczescie kursu i jakie ja bede miała emocje przy egzaminie. A humory? Ponoc u kobiet w ciazy to normalne, maz na pewno zrozumie :)
OdpowiedzUsuńOn rozumie, tylko że też ma uczucia i jest mu przykro. 'a ja nie chcę go ranić, ale to robię. Najgorsze jest to, że mam świadomość, że jestem taka zła i niedobra dla niego i to w rezultacie jeszcze bardziej mnie przygnębia.
UsuńW domu najlepiej
OdpowiedzUsuńTo prawda, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)
Usuńnic sie nie martw, to tylko hormony. Niedlugo urodzisz i wszystko wroci do normy.
OdpowiedzUsuńA Romek na pewno zda, ciezko jest zdac juz za pierwszym razem.
Wierzę, że zda. Romek teraz już nie chce tego odwlekać więc prędzej, czy później, musi się udać :))
UsuńWszystko bedzie dobrze, zmienne nastroje w ciąży to podobno normalne :)) Trzymaj się ciepło i nie denerwuj :))
OdpowiedzUsuńOby szybko te nastroje minęły, bo czasami sama ze sobą nie mogę wytrzymać, a co dopiero ma powiedzieć Romek ;))
UsuńBez prawka jak bez ręki:)Mój mąż ma prawko od kilku lat i to on wozi mi dupence ale od sierpnia jak tylko wrócę z DE rolę się odwrócą bo UWAGA! ŻONKA IDZIE NA PRAWKO:)Auto mam wybrane, w międzyczasie jedziemy kupić, cobym motywację pod blokiem miała i na lotnisku mogła pojeździć:)
OdpowiedzUsuńBo do wielkiego auta męża nie mam zamiaru wsiadać:)
oj ja sobie teraz nie wyobrażam jeździć autobusem do rodziców:)tym bardziej wam jest potrzebne prawko, bo za chwilę będziecie mieli dzidziora:)
cieszę się, że z Romka zdrowiem jest wszystko okej:)))))
pozdrawiam:* HEBAMME
To prawda, bez prawka i samochodu to jak bez ręki. Właśnie ze względu na utrudniony dojazd, często prosimy teścia, żeby przyjechał po nas i nas zabrał, ale to już dla mnie wstyd i żenada, bo ile można go prosić. Dlatego nam tak bardzo na tym zależy.
UsuńAle ja też tak mam odkąd dom mojego męża w górach stał się też moim domem. Więcej czasu spędzamy u nas w mieście, bo tu żyjemy ale nie ma dnia bym nie tęskniła do gór i moich górali, a gdy jesteśmy tam to nie wyobrażam sobie życia tam non stop bo tęsknie za domem, rodzicami. Tak to już jest jak ma się więcej niż jedno miejsce na ziemi.
OdpowiedzUsuńWięc nie jestem sama w tej tęsknocie...Gdybyśmy mieli prawko i samochód, moglibyśmy częściej zajechać do rodziny i tęsknota nie byłaby już taka bolesna.
UsuńWidzę że intensywnie ostatnio w Twoim życiu...
OdpowiedzUsuńBuziaczki ; *
ja prawko mam i Tobie też radzę zrobić, bo być potem z dzieckiem bez prawka to trochę udręka, bo nie wszędzie dotrzesz na nogach, a Twój mąż pracuje, mówię Ci - taka niezależność nie zaszkodzi :))) fajnie, już 6 miesięcy za Tobą, bliżej niż dalej i Młody się wykluje;* a humorki w ciąży to ponoć normalka (ja mam nawet bez stanu błogosławionego:P)
OdpowiedzUsuń