Dziewczyny, ten kredyt w rzeczywistości wziął mój mąż dla swojego brata. Chciał mu pomóc, aby ten ułożył sobie życie w mieście, na drugim końcu Polski. Oczywiście, dogadali się, że tamten będzie płacił raty, ale tylko, kiedy otrzymał te pieniądze, wszystko się zmieniło. Mojego męża, zaczął traktować jak śmiecia. Cały czas oszukiwał, że płaci, podrabiał dokumenty itp., aż po latach zapukał do nas komornik...
W międzyczasie szwagier ze swoją nową rodziną byli na naszym ślubie. Oczywiście, żadnego prezentu od nich nie otrzymaliśmy, tylko zapewnienie szwagra pod Kościołem, że "najlepszy prezent jaki nam może dać, to będzie spłata tego kredytu". Zapomniał chyba, że to był jego kredyt a nie nasz. A po ślubie, żądał od męża pieniędzy na bilet powrotny PKP dla jego całej rodzinki. Natomiast pół roku po ślubie, ukradł jeszcze mojemu mężowi obrączkę.
No i właśnie przez niego mamy taki kontakt z całą rodziną męża. A raczej, nie mamy tego kontaktu.
W mieście, nie powiodło się szwagrowi, wrócił do teściów. Pracuje na czarno, w domu nie dokłada się im do niczego. Tyle, ile zarobi, ma tylko na własne wydatki. A teściowie niczego od niego nie wymagają. Nie postawią mu żadnego ultimatum, że na przykład: skoro nie płacisz tutaj za nic, to masz chociaż Romkowi płacić np. 500 zł a jak nie to wypier...stąd! My do teściów nie jeździmy, bo on tam jest a cała rodzinka spotyka się tam, czy na święta i tak normalnie, gadają, śmieją się, udają szczęśliwych, tak jakby nic się nie stało. Wydaje mi się, że im jest na rękę, że nie przyjeżdżamy, bo wtedy nie trzeba rozmawiać na trudne tematy, mają święty spokój. Na święta nie byliśmy u nich, jeśli dobrze liczę, od sześciu lat. Jeśli policzyć święta w tym roku, będzie to już siedem lat. I nigdy, nie zadzwonią zapytać się, co planujemy, czy przyjedziemy. Ale jak oni potrzebują pomocy, to wiedzą, gdzie Romka szukać. Nawet jak mieszkaliśmy od nich 70 km, to potrafili w każdej chwili zadzwonić, żeby Romek przyjechał, bo trzeba przecież drzewo na zimę szykować. I nie ważne, czy mieliśmy, jakieś palny, czy nie. Nie mówię, żeby rodzicom nie pomagać, ale ludzie, szanujmy się. Poza tym, mają oni jeszcze dwóch synów a dzwonili zawsze tylko do Romka.
Od teściów czuję chłód, szczególnie od jego matki. Bo kiedy Romek mieszkał z nimi, utrzymywał ich, robił zakupy, płacił rachunki, remontował im mieszkanie, wymienił wszystkie okna, dach a gdy tylko zamieszkał ze mną, to wszystko się skończyło. Choć oni nadal traktowali go jak swoją własność. A z teściową to w ogóle nie mamy tematów do rozmów. Jakieś tylko płytkie wymiany zdań o pogodzie itp. a potem zapada niezręczna cisza... W ogóle nie jestem pewna, czy uważa mnie za swoja synową.
Mnie już wcale nie chodzi o te pieniądze, bo pogodziłam się z tym. Wiem, że ich nie odzyskamy, ale chodzi mi o szacunek. Nie jesteśmy niczemu winni a czujemy się odrzuceni, wykluczeni, nierozumiani. Chodzi mi jedynie o postawę teściów, że wolą on mieć święty spokój i udawać, że nic się nie stało niż porozmawiać, że udają szczęśliwą, katolicką rodzinę a nas mają gdzieś.
W te wakacje, przełamałam się dla męża i ciągle nalegałam, żebyśmy do nich pojechali. I pojechaliśmy a oni od razu sypią teksty, że mają tyle ziemi, że trawa już taka długa, że skosić trzeba. Po prostu, sugerowali, żeby zrobił to Romek. No k... po latach przyjechaliśmy do nich a oni od razu wynajdują mu jakieś zajęcie. A czemu szwagier tego nie zrobi, przecież mieszka tam.
Ale jak już pisałam, na szczęście spłaciliśmy kredyt. Mamy już to za sobą. Chcę już o tym, zapomnieć, bo inaczej człowiek oszalałby.
A tak poza tym u nas w porządku. Byliśmy w tygodniu u księdza, po zaświadczenie, że mogę być matką chrzestną a Romek świadkiem pana młodego. Byłam też zarejestrować się w urzędzie pracy. Wczoraj wybrałam się do stomatologa. Chcę wyleczyć wszystkie zęby, bo w przyszłym roku chcemy z mężem starać się o dzidzię :) A teraz robię porządki w mieszkaniu, powoli pakuję się, ponieważ w przyszłym tygodniu, w czwartek, jedziemy już na święta, do moich rodziców. Za tydzień, w niedzielę, będzie ślub siostry i chrzciny Michałka.
z rodziną... najlepiej wychodzi się na zdjęciu, i trzeba stanąć w środku, żeby nas nie wycieli :)
OdpowiedzUsuńto tyle w tej kwestii, kiedyś duża część mojej rodziny miała takie problemy przez mojego wujka, nabrał kredytów, wszyscy mu je podpisywali..(bo nikomu się nie przyznał ,że już ktoś mu brał). a on sobie przepuścił pieniążki nie wiadomo na co... a cała rodzinka musiała spłacać jego długi... ;/
do dziś oddaje niektórym po 50 zł miesięcznie....a było to naprawdę dawno temu... żenada.
no ale trudno... ważne że Wy macie to już za sobą, miłych i udanych świąt Wam życzę!
mozna probowac, ale pewnych rzeczy sie nie przeskoczy. Podejrzewam, ze Twoi tesciowie sie juz nie zmienia, ani swojego podejscia do Was. Trudno, nic na to nie poradzisz. Probowalas, nie wyszlo, trudno.
OdpowiedzUsuńoo:) Ja za tydzień też chrzestną małego Filipka zostanę :))
OdpowiedzUsuńwspółczuje bardzo takiej sytuacji, dobrze, że jako tako przynajmniej sobie radzisz... Ale ja bym z drogi im nie schodziła... A na tekst, że mają tyle ziemi, bym zapytała 'i co, chcecie mi przepisać w ramach bratowego kredytu?'
Ja tam bym się skupiła na własnej rodzinie i na tym by być szczęsliwą ze swoim lubym. Niestety, ale nie ma co się pchać tam gdzie nas nie chcą. Mój dziadek miał do mnie o wszystko pretensje, do mojego ojca tez o to ze rzucilam studia o to ze wyjechalam o to ze nie pracowalam o to i o tamto i jeszcze cos tam. Do dziadka nie odzywam sie juz trzy lata, raz ojciec za to zjeby dostał, ze bylam w PL ale do dziadka nie zaszlam to zadzwonilam i powiedzialam ze jak ma cos do mnie, to niech mi powie w twarz a nie na ojca sie wydziera i tyle dziadzio umilkl i mam spokoj, tata tez :D
OdpowiedzUsuńAż się przeraziłam jak to czytałam. Tak strasznie staram się wierzyć w to, że rodzeństwo to jest więź na całe życie i co jakiś czas słyszę o takich sytuacjach ;-( Naprawdę jest to smutne i ta bezczelność ludzi i ta obojętność reszty noż kurcze, aż się nóż w kieszeni otwiera. Ja to bym zaraz takiego do pionu dała - jako osoba z zewnątrz - powiedziała bym jakim jest Skur... i zerem, a jego rodzice po prostu załamują A tyle mówi się o wychowaniu i usamodzielnianiu .. ale nic, niektórzy po prostu są INNI i trzeba z tym żyć. Powodzenia i siły ;-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci strasznie. Wiem jak to jest, choć z rodziną Męża aż takich problemów nie było, jednak też na każdym kroku wszyscy pokazywali mu, że jest potrzebny tylko wtedy, gdy czegoś od niego chcą. Na co dzień zero kontaktu. W końcu sam postanowił się od nich odwrócić, bo miał już dość takiego życia ze swoją rodziną.
OdpowiedzUsuńTo co zrobił Wam szwagier to więcej niż świństwo, nie potrafię znaleźć określenia na takich ludzi. Powinniście skupić się teraz tylko na sobie i swoich planach, nie oglądać się za siebie i patrzeć, aby Wam było najlepiej. To jednak prawda, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i najlepiej obok, by w razie czego można było wyciąć siebie z fotografii... Ściskam!
Szkoda mi Was, szkoda mi bardzo Romka,ze rodzina tak Go traktuje.Jemu jest ciezej niz Tobie, choc oboje to zle znosicie...ale kochana nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
OdpowiedzUsuńMacie siebie, planujecie dzidzie i niech tak sie stanie-marzenia sie spelniaja-Wy zaslugujecie na to,co najlepsze, po tym wszystkim.
Trzymajcie sie
Bardzo świąteczne będą te święta dla Was :) Tyle wspaniałych okazji. Nie myśl o tym, co złe tylko żyj tym, co ma się wydarzyć niebawem :) Wszystko się dobrze ułoży i będzie dobrze! ;*
OdpowiedzUsuńSam na to pozwolił, bo gdyby się postawił i szczerze powiedział co o tym myśli, to byłoby inaczej, a tak skulił ogonek i przyjmował ciosy bo nie wypada ojcom odmówić, dobry z niego człowiek, ale jak się ma miękkie serce trzeba mieć twardą dupę...;(. A Ty Madziu szukaj dzielnie pracy i wspólnie się dorabiajcie, dla siebie, nie dla poklasku ze strony rodziny, co było, to przeszłość, niczego się nie zmieni, bo zadra zostanie. Są nie fair to trzeba trzymać się na dystans. W prawie każdej rodzinie zdarzają się takie krzywe akcje, niby rodzina a każdy patrzy z zawiścią na sukcesy, dostatek innych, taka karma. Pozdrawiam, Elsie.
OdpowiedzUsuńNie miałabym na Twoim miejscu żadnych wyrzutów ani skrupułów i tak dziwię się. Fakt, jeśli chodzi o kredyt nie mieliście wyjścia skoro wziął go na siebie, bo banku nie obchodzą jakieś rodzinne niesnaski, chciał dobrze, teraz będzie miał nauczkę, zresztą oboje macie. Ale czas skończyć z tym i postawić na swoim, bo ile można dać się wykorzystywać. Kochani, pomyślcie w końcu o sobie, bo nie zrobiliście już zbyt wiele (?)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy w takiej sytuacji stać by mnie było na jakikolwiek kontakt z Nimi.
Nie rozumiem Twoich Teściów.. Jak mogą być tak bezkrytyczni dla tego człowieka.. Jednocześnie obwiniając Was, Cibie o cokolwiek.. To się w głowie nie mieści! Jednak coś w tym jest, że ludzie bez skrupułów potrafią sobie podporządkować innych, owinąć ich wokół palca, tak sterować rzeczywistością, by zawsze ich było na wierzchu..
OdpowiedzUsuńPrzykro mi i smutno, kiedy to czytam, ale niestety - z rodziną już tak bywa..
Staraj się tym nie przejmować! Masz teraz swoją wspaniałą rodzinę i to ona jest dla Ciebie podporą. Nie daj się!
Ściskam :*
jest wiele sytuacji rodzinnych krorych nie rozumiemy.... nieststey . czlowiek zaciska zeby i stara sie nie myslec. trzmja sie kochana
OdpowiedzUsuńNajlepszym wyjściem jest o tym zapomnieć. Nie ma co wracać do bolesnej przeszłości bo to co się wycierpieliście już wystarczy, po co psuć sobie jeszcze teraźniejszość i przyszłość.
OdpowiedzUsuńJa co prawda wyjeżdżam dopiero na sylwestra ale też już myślę o pakowaniu bo nie mogę się doczekać ;)
Skoro to już zamknięta historia z tym kredytem to lepiej o niej już nie wspominać, zwłaszcza w okresie świąt :) to widzę dużo imprez szykuje się pod koniec grudnia :D już dzisiaj życzę mile spędzonego czasu :))
OdpowiedzUsuńJaki piękny masz świąteczny wystrój bloga. Mam nadzieję, że w życiu podobnie - złe historie odchodzą w zapomnienie i jest coraz lepiej.
OdpowiedzUsuń