Dziadek był autorytetem dla naszej rodziny i dla wielu ludzi: wykształcony, oczytany, przez wiele lat był prezesem w rodzinnej miejscowości. Był szanowany i poważany. Dziadek miał
w sobie życiowy optymizm, miał ogromne poczucie humoru. Kochał życie i czerpał z niego pełnymi garściami. Zawsze był duszą towarzystwa, kochał ludzi, miał wielu oddanych przyjaciół. Gdy przyszło się do niego w odwiedziny zawsze serdecznie ugościł. Częstował kawą, herbatą, obiadem, swoimi nalewkami albo wędlinami własnej "produkcji". Był nowoczesnym dziadkiem: witał się i żegnał słowem "heej", kupił sobie telefon komórkowy i jak tylko weszły do mody, kijki Nordic Walking. Kilka razy w tygodniu robił długie 10-kilometrowe spacery. Latem na spacer zabrał ze sobą mnie, Romka i mojego brata. Do naszej wyprawy dobrze się przygotował. Wziął ze sobą nalewki, kieliszki i na polanie siedzieliśmy i delektowaliśmy się dziadka trunkami. Dziadek był osobą niezwykle silną psychicznie, nigdy nie poddawał się, nie załamywał, na nic się nie skarżył.
Do szpitala miał pojechać tylko na tydzień. Lekarze mieli dziadkowi wyciąć guza na nerce. Operacja się udała. Jednak w trzecią dobę po zabiegu dziadek dusił się. Reanimowali go 15 minut. Dopiero wtedy lekarze zrobili szczegółowe badania i wykryli u dziadka wadę serca. Jednak dziadek odzyskiwał siły, wracał szybko do zdrowia. Już praktycznie szykował się do wyjścia ze szpitala, kazał przywieźć klapki i dresy, bo nie mógł już leżeć w łóżku. I żartował sobie, że babcia tak ciągle narzeka na zdrowie, "skwierczy i skwierczy" a on nie "skwierczał" i tutaj się znalazł. W nocy, 2. listopada o 0.57 dziadek dostał zawału serca i zmarł. Dla lekarzy również to był szok. Może, gdyby nie ta operacja, dziadek byłby z nami. Może żyłby jeszcze kilka lat. Tej nocy, kiedy dziadek odszedł, przyśnił mi się. Szedł ulicą naszego miasteczka i uśmiechał się. Tylko, że ja bałam się z nim spotkać, chciałam go minąć tak, żeby mnie nie widział.
Mam ogromne wyrzuty sumienia, bo od sierpnia byłam trochę pogniewana na dziadka. Miałam żal do niego o to, że naopowiadał Romkowi, niekoniecznie dobrych rzeczy o mojej rodzinie. I praktycznie od trzech miesięcy z dziadkiem nie rozmawiałam. Wiem, że dziadek miał żal do mnie i do Romka. Romek powtórzył mi całą ich rozmowę, a ja przekazałam ją dalej... Dziadek leżał w szpitalu a ja nie zadzwoniłam ani nie odwiedziłam go. Szykowałam się, żeby pojechać, ale już nie zdążyłam. Bardzo żałuję, że nie zdążyliśmy sobie wszystkiego wyjaśnić, że nie zdążyliśmy porozmawiać, uściskać się.
Na pogrzebie było mnóstwo ludzi, prawie całe miasteczko. Ksiądz wygłosił piękne kazanie. Mówił, że znał dobrze dziadka, że dziadek odznaczał się dużym szacunkiem do kapłana. Na pogrzebie przemawiał także burmistrz miasta, mówił o zasługach dziadka dla miasta, o jego poczuciu humoru, które pozwalało łatwiej znosić trudy życia. Kiedy zasypywano trumnę ziemią wyła syrena strażacka.
Kiedyś Dzień Zmarłych miał dla mnie zupełnie inne znaczenie. Paliłam znicze na cmentarzu dla osób, których odejścia mnie bezpośrednio nie dotyczyły, ponieważ nie znałam tych osób. Teraz na cmentarzu leży mój ukochany dziadek. Dwa lata temu zmarła prababcia. Osoby mi najbliższe. Mam liczną rodzinę, ale z nikim nie utrzymuję kontaktu, tylko z rodzicami, babcią i dziadkiem, sporadycznie z teściami. Dziadek i babcia byli jedynymi osobami z całej rodziny, które mną się interesowały, które mi pomagały, na których zawsze mogłam liczyć, które mnie kochały z całego serca.
Nie ma słów pocieszenia w takiej sytuacji. Dziadek jednak z pewnością rozumiał i na pewno nie miał Ci nic za złe. Przytulam mocno, bo żadne słowa nie podniosą na duchu po śmierci bliskiego... Buziak :*
OdpowiedzUsuńI zachowaj te piękne wspomnienia a poczucie winy . . . wierzę, że kiedyś się od niego uwolnisz, w końcu wszystko w naszym życiu podobno ma swój sens. Trzymaj się =*
OdpowiedzUsuńPrzykro mi...ale wydaje mi sie,ze w glebi serca nadal zostalas dziadkowi bliska.Nie obwiniaj sie..Lisa
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo... Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że z dziadka należy brać przykład, z jego poczucia humoru i jego silnego charakteru. Jestem pewna, że nie miał Ci nic za złe,a Ty kochana skup się na tych dobrych chwilach z nim spędzonych
OdpowiedzUsuńZachowaj w sercu wszystkie dobre chwile, dobre wspomnienia - dziadek na pewno nie miał do Ciebie żalu. Z tego, co piszesz, był szalenie mądrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuń...
Trzymaj się ;*
Mam ciarki na całym ciele! Niezwykle wzruszająca historia. Do tego jeszcze tak niesamowicie prawdziwa. Nie miej wyrzutów sumienia. Dziadek na pewno wszystko Ci wybaczył i teraz czuwa nad Tobą. Będzie wszystko dobrze. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńTo przykre, ze tak sie stalo, ale tak jak ktos wyzej napisal, dziadek na pewno nie ma ci tego za zle, bo bardzo cie kochal i kocha nadal. I na pewno zawsze bedzie nad toba czuwal. Teraz to na pewno strasznie cie boli, taka nagla smierc kogos bliskiego jest wielkim szokiem, ale uwierz mi, ze z czasem bedzie bolalo coraz mniej, choc tak naprawde nigdy calkiem nie przestanie. Wiedz, ze dla twojego dziadka to lepiej, ze zmarl tak nagle i w pewnym sensie mozna powiedziec, ze mial "szczescie". Mial lekka smierc i nie cierpial. Moja babcia chorowala 5,5 roku, a ostatnich kilka miesiecy bylo juz dla niej prawdziwa tortura. Trzymaj sie kochana i pamietaj wszystkie cudowne i radosne chwile, ktore spedzilas z dziadkiem. Nie rob sobie wyrzutow, trudno stalo sie, czasu sie nie cofnie. A twoj dziadek na pewno nie chcialby, zebys sie obwiniala. Wiem, ze tekst "czas leczy rany" brzmi nierealnie, ale tak jest. Choc takie rany nigdy do konca sie nie zagoja. Trzymaj sie i zyj tak, zeby twoj dziadek byl z ciebie dumny. Choc ja mysle, ze juz jest dumny :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, że nie zdążyłas go odwiedzić.. Ale jestem pewna, że i tak tej więzi, która była między Wami nie dało sie tak po prostu zerwać..
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiemy co by było gdyby. Podobno jakby mój Dziadek nie poszedł na operację to żyłby jeszcze 10 lat. Ale pamiętaj - dziadek już zawsze będzie z Tobą, w Twoim sercu :) Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńJa dwa lata temu straciłam babcię, która była mi bardzo bliska, mieszkała z nami... do dziś nie mogę się przyzwyczaić, ze jej pokój jest pusty, gdy przyjeżdżam do rodzinnego domu... Śmierć jest okrutna dla tych, którzy tu zostają... to prawda, że czas leczy rany, ale po nich zawsze pozostają blizny. Życzę Ci spokoju w przeżywaniu żałoby. pozdrawiam Julka z j-i-p.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro z powodu Twojego dziadka :( Straszne jest kiedy odchodzi ktoś kogo kochamy, a jeszcze straszniejsze jeśli rozstaliśmy się w gniewie i nie mieliśmy okazji się pożegnać... Jestem z Tobą :*
OdpowiedzUsuń