O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

poniedziałek, 21 listopada 2011

Szykuje się ślub...

Dziewczyny dziękuję Wam za modlitwy za mojego dziadka, za wsparcie, za to, że byłyście ze mną w tych trudnych chwilach, naprawdę było mi to bardzo potrzebne. Dobrze jest wiedzieć, że zawsze można na Was liczyć! 
Zmęczeni i przytłoczeni tymi ciężkimi wydarzeniami, marzyliśmy z Romkiem, aby święta były już spokojne, bo przecież, ile człowiek jest w stanie jeszcze znieść? Chcieliśmy spędzić święta w rodzinnym gronie, chcieliśmy odpocząć, nic nie robić a tu szykują się kolejne uroczystości rodzinne i to dwie. Chrzciny Michałka i... ślub mojej siostry. 
Początkowo miały być tylko chrzciny, ale ksiądz nie wyraził zgody, ponieważ Monika z Piotrem nie mają ślubu. Monika poprosiła mnie na matkę chrzestną Michałka. Zgodziłam się, choć zrobiłam to wbrew sobie. Nie dlatego, że nie chcę zostać chrzestną, ale dlatego, że nie chcę mieć w ogóle do czynienia z księżmi i Kościołem. Nie chcę  rozwodzić się na ten temat, powiem tylko tyle, że kiedyś byłam osobą bardzo religijną. Teraz nadal wierzę, tylko, że w Boga a nie w Kościół i dlatego już nie praktykuję. Wszystko się zmieniło, kiedy zaczęłam bliżej zgłębiać tematy religijne, ponieważ napisałam pracę magisterską właśnie w tej tematyce. Studia i książki otworzyły mi oczy na wiele spraw. Poznałam Kościół z takiej strony, z jakiej na co dzień nie zna się Kościoła, albo nie chce się znać, ze strachu, czy przez jakieś przesądy czy inne zabobony. Stąd moja niechęć do Kościoła... Gdybym właśnie odmówiła bycia chrzestną, raczej nikt nie zrozumiałby mojej motywacji, byłoby, że Magda wydziwia, że chce wszystkich skłócić i chyba nie miałabym po co, pokazywać się w rodzinnym domu. Więc zgodziłam się, wbrew moim przekonaniom. 
A z Moniki i Piotra  ślubem to były "przeboje", bo oni chyba coś od dawna planowali, ale w tajemnicy przed rodzicami. Monika mówiła rodzicom tylko o chrzcinach, natomiast mi o jednym i drugim, więc rodzice nic nie wiedzieli,pomimo tego, że była ona u rodziców z synkiem prawie przez tydzień, w tym samym czasie, co my byliśmy. A jej chłopak w ogóle ani razu po pracy nie zajechał, czy nawet jak miał wolne, żeby zobaczyć syna, żeby może coś siostrze pomóc i przede wszystkim, żeby porozmawiać z moimi rodzicami, poinformować ich o zamiarach i coś uzgodnić  a rodzice tylko ode mnie dowiadywali się.  
Nasza rodzina nie za bardzo może pogodzić się z wyborem przyszłego męża przez siostrę. Piotr ma około 30 lat, wykształcenie ma ponoć  podstawowe i całe życie pracował tylko na polu gdzieś u jego rodziny. Teraz pracuje w budownictwie. Od samego początku jak przyjeżdżał do Moniki, był... strasznie brudny, śmierdział kilkudniowym potem. Jego odór unosił się w całym mieszkaniu, aż mama nie mogła wytrzymać i ... zwróciła mu uwagę, aby poszedł do łazienki i się umył. Chyba normalny człowiek spaliłby się ze wstydu a on, gdzie tam. Po jakimś czasie oni rozstali się, potem wrócili do siebie i zamieszkali u moich rodziców. Mieszkali tam pół roku a on w tym czasie w ogóle nic w domu nie zrobił:  ani razu nie zmył naczyń, nie poszedł do pieca napalić, nie skosił trawy i jeszcze często miał pretensje do siostry, że obiad jest z jednego dania a nie z dwóch i ta mu ciągle usługiwała. I często kombinował, gdy wracał z pracy, ledwo trzymał się na nogach, a raczej nie trzymał, tylko pijany wisiał na ogrodzeniu. Mama była przerażona, bo, jak mówi, nasz młodszy brat ma 15 lat, a nigdy ojca nie widział pijanego, a ten tak bardzo często. I powiedziała mu to a on wkurzył się, zaczął wrzeszczeć, że nie będzie tutaj mieszkał i do mojej siostry krzyczał: "idziesz, czy zostajesz?!" A Monika pobiegła z nim. Mimo, że to miało miejsce kilka lat temu, on ma nadal do wszystkiego takie podejście,  nadal mu wszystko zwisa. Jak spojrzy się na nich, to wygląda to tak, jakby między nimi była jakaś różnica klasowa.  Moja siostra zawsze jest ładnie ubrana, wymalowana a on... masakra! 
Nawet teraz rodzice mówili nam po cichu, że uważają, że nic z tego nie będzie, że dają Monice pół roku, że ona jeszcze przejrzy na oczy i przekona się, jaki jest jej chłopak i jeszcze wróci do domu. Rodzice opowiadali, że nieraz Monika, gdy przyjeżdżała do nich, bez powodu zaczynała płakać, a gdy oni pytali, o co chodzi, to ona nic im nie mówiła, kryła chłopaka. Rodzice podejrzewają, że stąd też jej wysokie ciśnienie. Już pod koniec ciąży zaczęła mieć nadciśnienie i teraz też ciągle ma. Rodzice myślą, że to przez niego, przez stres, przez nerwy, że sama tam siedzi u jego rodziców ze wszystkim i nie ma jej kto pomóc. I podejrzewają, że dlatego też dziewczyna straciła pokarm w piersiach, bo gdy mama pojechała tam, do wnuka, to Piotr w ogóle nie zaproponował jej nic picia a do mamy zaczął skarżyć na Monikę, że ona nic nie je. A mama z ripostą do niego, że siedzi tutaj już tyle godzin i nie widziała, żeby on zapytał się Moniki, czy ona coś zje, czy napije się, a jak ma to zrobić, jak ciągle zajmuje się dzieckiem a on nawet jej nic nie poda, nie pomoże.  Kiedy więc ona ma zjeść. Rodzice nie wierzą w to małżeństwo a ja wspieram siostrę, chociaż podzielam ich obawy. 
A Michałek, mój siostrzeniec,  jest cudownym dzieckiem. Jutro już będzie miał dwa miesiące. Jak już wyżej napisałam, siostra przyjechała z nim, na prawie tydzień czasu, do rodziców. W całym domu zagościł zapach niemowlaczka. Michałek był naprawdę bardzo grzeczny. Jednak na początku, po jednym dniu spędzonym z Michałkiem, byłam tak okropnie zmęczona. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że przy niemowlaczku jest tyle obowiązku, że trzeba co chwilę go doglądać, pieluszkę zmieniać, biegać szybko, żeby mleko mu odgrzać, albo picie, żeby nie płakał, bo on przecież jest za malutki, żeby zrozumieć, że mleko już się grzeje, że będzie za minutkę, czy dwie. Przy takim maluszku trzeba być 24 godziny na dobę. Byłam naprawdę w szoku, nigdy zresztą nie miałam kontaktu z takim maleństwem.  Ale w kolejnym dniu, zostałam wrzucona na głęboką wodę.  Rodzice z siostrą pojechali do innego miasta pozałatwiać sprawy a ja zostałam sama z Romkiem i miałam zająć się opieką nad Michałkiem. Byłam przerażona, bo nawet nie wiedziałam, jak wziąć tę maleńką kruszynkę na ręce, żeby jej krzywdy nie zrobić. Jednak szybko połapałam się co i jak. Mleko przygotowałam dla niego wcześniej, gdy Michałek jeszcze spał i gdy tylko obudził się, mleko akurat ostygło do odpowiedniej temperatury i malec dostał od razu jeść. A Romek bez najmniejszego problemu i obaw zaczął zmieniać maluszkowi pieluszkę. Fajnie wyglądał, jak go przewijał. Potem daliśmy Michałaka do wózeczka i chłopczyk dalej spał. Wcale nie płakał. A jakie piękne ma oczka, jak już fajnie próbuje z ciocią "rozmawiać",  gaworzy: "a guuu" i jaki ma słodki uśmiech. Pokochałam go bardzo, bardzo mocno i ten jego piękny zapach niemowlaczka.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was wywodami. A Wy co o tym wszystkim myślicie? Czy czasami lepiej jest się wtrącać, czy uszanować ich decyzję?

17 komentarzy:

  1. ja mysle, ze powinnas spokojnie porozmawiac z siostra. Wytlumacz jej, ze martwicie sie o nia i nie chcecie, zeby popelnila blad, ktory moze zle sie odbic nie tylko na niej, ale tez na Michalku. Bo rzeczywiscie z takim typkiem czeka ja nieciekawa przyszlosc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, każda rozmowa siostry z rodzicami kończyła się tak samo- ona wychodziła z domu zapłakana. A my przez wiele lat nie miałyśmy ze sobą dobrego kontaktu dlatego nie chcę nic psuć. Ona go kocha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli Twoja siostra go kocha, to bez względu na to jaki on jest i czy to co jej powiesz będzie prawdą, to siostra będzie mieć pretensje tylko do Ciebie i nie przemówisz jej do rozsądku (bo przecież nie powiesz jej niczego czego sama o nim już nie wie - na pewno wie, że jej nie szanuje, że powinien jej pomagać itp, ale woli na to pozwalać niż od niego odejść), co najwyżej popsujesz Wasze relacje. Pomyśl sobie jakby rodzice albo siostra powiedzieli Ci, że masz odejść od Romka i mieliby co do tego jak najbardziej słuszne i obiektywne powody - czy posłuchałabyś ich, czy wręcz przeciwnie, przestałabyś się do nich odzywać i nie wybaczyłabyś im oczerniania Twojego męża i prób rozwalenia związku? Co najwyżej, w jakimś z momentów, kiedy będziesz świadkiem jej załamania czy tego jak on będzie ją źle traktował, możesz jej powiedzieć, że serce Ci się kraje kiedy widzisz jak ona przez niego cierpi i jak on jej nie pomaga i nie szanuje i że zawsze może na Ciebie liczyć jeśli będzie Cię potrzebować. Nie możesz jej powiedzieć co ma zrobić, nie możesz obrażać faceta, którego kocha (nawet jeśli mówiłabyś samą prawdę), ale możesz i powinnaś dać jej do zrozumienia, że się o nią troszczysz i że będzie mogła liczyć na Twoją pomoc i wsparcie jeśli kiedyś zmądrzeje i od niego odejdzie.

    A co do chrztu, to ja o instytucji kościoła też nie mam dobrego zdania (choć znam księży, których bardzo lubię i szanuję i którzy zupełnie odstają od tego co kościół sobą prezentuje), ale pomyśl sobie, że nie robisz tego przecież dla kościoła, dla żadnego księdza tylko dla siostry i jej synka. To dla nich ważny dzień - a że odbywa się przy pomocy instytucji, w którą nie wierzysz to już sprawa mniejszej wagi ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona Go kocha, wiec pewnie nic t w tej sprawie nie poradzicie. Jak sama zrozumie,ze jest zle, to sie w koncu rozwiedzie i tyle.
    Tam mi sie wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o kościół, to ja też wolę nie mieć z nimi nic wspólnego, największa sekta świata ^ ^ A co do pytania? Czy się wtrącać? Powiem Ci tak, moja matka sie kiedys wtrąciła i bardzo sie pokłóciłyśmy, wiec pozwoliła mi dorosnąc do tej decyzji samej. Zmierzam do tego, że niestety czy wyniknie dobrze cyz źle z tego ze sie wtrącisz, dostaniesz za wtrącanie się baty, kwestia tego czy potem przestanie sie taka osoba do Ciebie odzywac czy jednak Ci podziekuje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nic nie zmienisz, jest dziecko, siostra już podjęła decyzję, że chce z nim być, chce mieć utrapienie na własne życzenie. Chociaż szkoda jej życia. ALe jest dorosła, ona podejmuje decyzje. Zresztą też masz czasem problemy z mężem, a jednak przy nim trwasz, bo go kochasz. Trudne to wszystko, zagmatwane.
    Tak dziecko to cud, ale też wiele wyrzeczeń, ale jak sama mówisz cały trud wynagradza słodkim uśmiechem, ten uśmiech jest jak balsam dla duszy. Trzymaj się ciepło ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. A co do kościoła to uważam, że jeśli osoba jest wierząca, to powinna być praktykująca, bo jednak księża są pośrednikami, udzielają sakramentów, etc. Instytucji jako instytucji nie trzeba ufać, ale chodzenie do kościoła chyba nikogo jeszcze nie skrzywdziło, a raczej pokrzepiło. Wierzyć i niepraktykować jednocześnie to niejaka hipokryzja ;) nie czarujmy się. I to nie atak w Twoją stronę, tylko moje ogólne myślenie w tym temacie. Buźki

    OdpowiedzUsuń
  8. witaj :-) To co opisujesz to bardzo trudna sytuacja, jednak mam wrażenie ze także bardzo powszechna. No ewidentnie nie dobrali się - widzą to inni i byc moze twoja siostra tez juz widzi, ale sama pomysl co innego ma zrobic jak nie bronic ojca wlasnego dziecka, jak nie stawac po jego stronie, jak nie oszukiwac(czasem sama siebie), ze on jest dobry, ze ona dobrze wybrala. Jesli on odejdzie, ona zostanie samotnie wychowujaca matka.. pewnie sie tego boi i pewnie tez liczy, ze po slubie wszystko sie zmieni ( co najpewniej sie nie stanie) Czy wtracac sie czy nie? Ciezko pewnie nie reagowac, i chociaz zwykle mowi sie ze lepiej milczec to ja rozmawialabym z siostra, delikatnie i madrymi argumentami.. zeby chociaz ja przekonac na niezawieranie slubu koscielnego. I Madziu.. jest mi bardzo przykro z powodu twojego dziadzia, nie pisalam nic, bo ja smierc swojego bardzo mocno przezylam i nie umialam nawet napisac do ciebie kilka slow o tym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, co Ci doradzić, żeby było dobrze.. Najlepiej, gdyby Twoja Siostra zostawiła tego faceta, ale obie dobrze wiemy, e to nie takie proste i że ona tego nie zrobi.. Jest zaślepiona, a nawet jeśli nie i widzi jego wady, to pewnie ma tysiąc powodów, dlaczego jednak powinna z nim zostać..
    Wydaje mi się, że namawiane jej na zerwanie, czy krytykowanie decyzji o ślubie tylko pogorszy sytuację, siostra poczuje się zaszczuta i samotna, stwierdzi, że nawet na Ciebie nie może liczyć. Ja uważam, że powinnaś z nią szczerze i spokojnie porozmawiać. Powiedz, że szanujesz jej decyzję i że będziesz zawsze po jej stronie, będziesz ją wspierać. Ale powiedz o swoich obawach, że boli Cię to, jak traktuje ją ojciec jej dziecka, że martwisz się, jak będzie dalej wyglądało ich życie.. Powiedz, że sama ma się zastanowić i podjąć decyzję, ale jakby co niech wie, że zawsze będzie mogła na Ciebie liczyć. i wtedy, kiedy z nim zostanie i jeśli (oby!) zdecyduje się odejść. Niech wie, że stoisz za nią murem! Takie jet moje zdanie.

    Co do dzieci - o tak, niemowlaczki są niesamowicie zajmujące! Czasem nie ma kiedy nawet iść do łazienki :P Ale warto, odpłacała się w tak cudowny sposób! Mój Bąbel już trzecią noc nie daje mi spać (jest chory, ma zawalone gardełko i nosek), ale wystarczy, że się uśmiechnie, wyciągnie do mnie swoje maleńkie rączki i taka błogość na mnie spływa, że jeszcze kolejne trzy mogę nie spać! :*

    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wtrącanie się i tak pewnie nic nie da, dopóki Twoja siostra nie zrozumie i nie przejrzy na oczy z kim żyje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny,
    zamiast cieszyć się na myśl o ślubie siostry, to ja się smucę i martwię. Ślub powinien być przecież radosnym wydarzeniem a mi jest zwyczajnie szkoda Moniki. Zastanawiam się, czy my może, po prostu nie wyolbrzymiamy tego problemu? Może jak ona chce wyjść za niego to znaczy, że jest on dobry dla niej i dla dziecka? Mam taką nadzieję, że będzie ona szczęśliwa. Ona jest naprawdę dobrą dziewczyną, często nawet zbyt dobrą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cloud,
    na szczęście, świat nie jest czarno-biały, ma wiele kolorów. A czy nie wydaje ci się hipokryzją to, że osoby uważające się za gorliwych, wierzących katolików, bardzo często praktykujących, jednak na co dzień mają problemy z uczciwością, rzetelną pracą, płaceniem podatków itp., a także w ogóle nie przestrzegają nauczania Kościoła np. w sprawie antykoncepcji??? Według Ciebie, można robić to, co się chce, byle tylko chodzić do Kościoła? Czy to według Ciebie jest ok? To, czy ktoś chodzi do Kościoła, czy nie, nie znaczy, że jest złym człowiekiem lub hipokrytą. Bo są ludzie, którzy siedzą w Kościele w pierwszych ławkach a kradną, oszukują itp.

    OdpowiedzUsuń
  13. W całej tej sytuacji najbardziej nie rozumiem Twojej siostry. Jak taka zadbana, młoda dziewczyna może chcieć być z takim mężczyzną. Z tego co piszesz to widzi jaki On jest, jak traktuje Ją i dziecko. Ma wsparcie Twoje i rodziców pomimo tego, że nadal z Nim jest co w sumie powinno Jej ułatwić decyzję a godzi się na taki stan.
    Oczywiście jest pewna granica, której przekroczyć nie możecie, bo Ją po prostu stracicie, ale dziwię się Jej, że tak w tym tkwi.

    A co do chrztu to w sumie z jednej strony fajnie, że się tak poświęciłaś dla dobra sprawy, ale z drugiej strony czy to jest dobre, że postępujesz wbrew sobie (?), że oszukujesz siebie i innych (?)

    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trudna sprawa bo nikt nie lubi jak ktoś trzeci wtrąca się do jego związku. Bądź co bądź Twoja siostra już zawsze będzie związana z nim ponieważ mają razem dziecko. Skoro jest tak źle to Monika nie chce się przyznać do błędu albo naprawdę go kocha. Na Twoim miejscu namówiłabym siostrę do zwierzeń i zobaczyłabym jak ona to naprawdę widzi.

    Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Poczytałam sobie trochę owego bloga...

    I Ty i Twoja siostra macie chyba tendencje do bycia z jakimiś beznadziejnymi facetami.
    Ty piszesz o swoim "troskliwy i kochający", ale jak czytam gdzieś tam w archiwum, że chla/chlał, wyzywał Cię i szarpał, to nie wiem- czy to ja mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, czy Ty z Twoją rzeczywistością.

    Twoja siostra wybrała sobie jakiegoś menela- jej sprawa, jej decyzja.Pytanie na jak długo.
    Rozwody nadal nie są popularne w Polsce.

    Lost

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja myślę, że nie warto się wtrącać w nic co nas nie dotyczy osobiście, nawet jeśli wydaje się nam , że mamy rację. Zresztą sama pomyśl czy chciałabyś by ktoś wtrącał się do Twojego życia?

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja napisałam, że msza w kościele jeszcze nikogo nie skrzywdziła ;) a Ty przeinaczasz to po swojemu, okej to Twoja interpretacja. Dla mnie pisanie, że wierzy się w Boga, a całkiem unika kościoła, bierze ślub kościelny (w imieniu czego? bo tak wypada? bo głupio przed rodziną pozostać przy cywilnym?), obchodzi wszelkie święta kościelne, jest dziecinne. I nic Ci nie narzucam, jedynie wyrażam swoją opinię.

    dałaś przykład zakłamanych dewotów - pozostawiam to ich sumieniom ;)

    OdpowiedzUsuń