O mnie

Moje zdjęcie
Trzydzistoparolatka. Żona. Mama dwóch chłopców. Dzięki nim moje życie nabrało barw. Na blogu pragnę uwiecznić naszą (nie)codzienność. Chcesz do mnie napisać? Mój email: madzia435@gmail.com

Obserwatorzy

Online

czwartek, 27 lipca 2017

Wakacje

Całą rodzinką wybraliśmy się na tydzień nad morze. Pierwszy raz we czworo. Było bardzo przyjemnie i wesoło. Pogoda także dopisała. 
Filipek bardzo przeżywał nasz wyjazd. Był bardzo zadowolony i szczęśliwy. Wszystko podobało mu się. Nieraz skorzystał z kąpieli w morzu, płynął promem, jeździł kolejką turystyczną. Odwiedziliśmy także planetarium i oceanarium. Na jeden dzień zrobiliśmy sobie wycieczkę do innego nadmorskiego miasta. Po długim spacerze, przepiękną plażą, dotarliśmy do wyznaczonego celu- Wiatraka. Niestety nie zdążyliśmy pójść do latarni morskiej, bo Franiu był głody i miał już dość siedzenia w wózku, ale za rok na pewno nam się uda. Codziennie chodziliśmy na plac zabaw. Plac był bardzo duży. Kiedyś jak tu byliśmy, Filipek nie mógł wszędzie wchodzić, bo był za malutki a teraz bez problemu poradził sobie z każdą przeszkodą. Na placu był także jego ukochany pociąg. Całe dni tylko przespacerowaliśmy. Chodziliśmy kupować pamiątki i na pyszne lody. Do hotelu chodziliśmy tylko jeść i spać. Jedzenie było pyszne. Filipkowi wszystko smakowało. Po posiłku uwielbiał ścigać się do pokoju. Ale to nie jedyne powody dzięki którym, Filipek był taki szczęśliwy. Cieszył się, że tata był z nami, że wszyscy razem spędzaliśmy czas, bo zazwyczaj Filipek jest tylko ze mną, bo tata pracuje.
Franiu pierwszy raz widział morze. Wcale nie bał się wody. Zasuwał do niej na czworakach. Chodź i tak dopiero w przed ostatnim dniu naszej wizyty zobaczył morze. Najwięcej atrakcji przespał. Morskie powietrze mu służyło. Na początku naszego pobytu przysporzył nam sporo zmartwień. Już pierwszego wieczoru obudził się na cycusia gorący jak ogień. Miał bardzo wysoką gorączkę a my nie mieliśmy termometru, ani leku. Dopiero rano mąż poszedł do apteki. Apetyt także miał kiepski. Gdy gorączkę zbiliśmy zachowywał się normalnie, ale w nocy męczył się. Często budził się i płakał. Mieliśmy już rezygnować z urlopu i wracać. Na szczęście, po trzech dniach, gorączka minęła. I dalej nasz urlop przebiegał spokojnie. 
Fajnie było tak oderwać się od wszystkiego. Ciężki i pracowity okres za nami. Trzeciego czerwca mieliśmy przeprowadzkę do nowego mieszkania... Zdążyliśmy się wprowadzić i w miarę urządzić a już trzeba było się pakować... Dobrze było oderwać się od codzienności. 

Filipek ma 4 lata, 9 miesięcy i 3 dni
Franek ma 1 rok, 1 miesiąc i 3 dni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz