Miała ciężkie życie, w niemieckiej niewoli, potem mąż zostawił ją z trojgiem małych dzieci. Całe życie ciężko pracowała. Dla nas była zawsze pomocna, codziennie przychodziła nie tylko posiedzieć, porozmawiać, bo ona nie mogła w miejscu usiedzieć, ale pomóc. Nie trzeba było jej o nic nigdy prosić. Zawsze pełna życia, energii, miała ogromne poczucie humoru. Mimo swojego wieku była bardzo samodzielna, dużo spacerowała, robiła zakupy, gotowała, robiła porządki w ogródku… O sobie mówiła, że czuje się jak "szesnastka". Dbała o naszą rodzinę, interesowała się nami, a ja nie odwiedzałam jej, bo wyglądała coraz gorzej. Była sina, miała ogromne doły pod oczyma. Żal mi jej było, bałam się. W zeszłym roku w wakacje podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Zaczęła mi mówić, jak bardzo mnie kocha, że jestem jej ukochaną wnusią. Byłam w szoku, nikt tak do mnie nigdy z rodziny nie powiedział, brzmiało to jak… pożegnanie. Potem zaczęła tracić pamięć. Zmarła wczoraj. Miała 88 lat.
KOCHAM CIĘ BABCIU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz