Trudno także było zapomnieć o sobie, o swoim zmęczeniu i być na każde zawołanie maluszka, o każdej porze dnia i nocy. Brakowało mi snu, byłam przemęczona i rozdrażniona. Nie miałam nawet czasu, aby zjeść posiłek a przecież muszę zdrowo się odżywiać, by mieć pokarm dla małego, bo karmię piersią. Wszystko musiałam robić w pośpiechu.
Teraz, powoli wszystko zaczyna się układać. Mamy z Romkiem dobrze zorganizowany czas, określony rytm dnia, podział obowiązków, więc teraz idzie nam wszystko o wiele sprawniej. Ja większość czasu spędzam z Filipkiem, bo go karmię a Romek zajmuje się domem. Przejął obowiązki gospodyni domowej i robi śniadania, gotuje obiady i kolacje, robi zakupy, wychodzi z psem na spacer. Oprócz tego, pomaga mi także w opiece nad Filipkiem. Zmienia mu pieluszki, dogląda w nocy, nosi na rękach, gdy boli go brzuszek. Wspólnie też kąpiemy Filipka. Pierwszej kąpieli bałam się, jak nie wiadomo co. Bałam się, że nie utrzymam w wanience, na ręku, tak drobnej istotki, że Filipek zapłacze się i wszyscy będziemy tylko zdenerwowani i zestresowani. Jednak wszystko było w porządku. Na początku, Filipek był trochę zaskoczony, gdy poczuł wodę i zrobił na ustach dużą podkówkę, jakby miał zaraz wybuchnąć płaczem, ale nasz spokój uratował sytuację. Filipek tylko wytrzeszczył oczka i przyglądał nam się z wielkim zainteresowaniem. Był spokojny. Widać było, że kąpiel mu się podobała. Wtedy, zdałam sobie sprawę, że jak z kąpielą sobie poradziłam, to już raczej ze wszystkim sobie poradzę.
Filipkowi powoli normują się pory posiłku. W dzień bywa różnie, jednak w nocy je o 22., potem zazwyczaj o 1., 4. nad ranem i o 6. Koło południa, wychodzimy z nim na godzinny spacerek do parku. Po spacerze, Filipek jest zazwyczaj głodny jak wilk. Karmię go wtedy i usypiam. Dopiero po 16. mam chwilę czasu dla siebie. Jednak, gdy ta wolna chwila, trwa trochę dłużej, zaczynam już strasznie tęsknić za moją niunią. Około 18. jest czas na kąpiel i tak w kółko.
Niestety, dopadły nas już problemy z kolką. Często, po posiłku, Filipek zaczyna prężyć się i nagle robi się czerwony jak burak oraz wybucha przeraźliwym płaczem. Czasami, trzeba nosić go na rękach, około dwóch godzin, żeby choć trochę ulżyć mu a czasami wystarczy tylko, położyć go na brzuszku i ból mija.
Jednak, nie zawsze Filipek płacze, gdy jest głodny lub kiedy boli go brzuszek. Często, chce po prostu, poleżeć sobie, przy piersi mamy. Wtedy natychmiast uspakaja się a jego oczka odpływają. Zasypia w jednej sekundzie. Śpi on bardzo czujnie. Kiedy tata bierze go ode mnie i cichutko, na paluszkach, stara się odłożyć go do łóżeczka, on nagle robi wielkie oczy, jak pięć złotych. Już nie śpi. Wtedy z powrotem wędruje do piersi mamy.
Filipek rośnie nam w oczach. Pamiętam, jak przyjechaliśmy ze szpitala, miał takie chudziutkie i długie paluszki, dosłownie jak zapałki. A pewnego dnia, podczas karmienia, zauważyłam, że paluszki stały się pulchniutkie, że dostaje drugi podbródek. Co za radość.
W chwili urodzenia Filipek ważył 3.540 kg.
W dniu wypisu ze szpitala, tj. 27.10., jego waga spadła. Ważył wtedy 3.360.
W drugim tygodniu życia, dn. 7.11., jego waga skoczyła aż do 4.200 kg :) To 800 g więcej w ciągu jedenastu dni!
Natomiast, w trzecim tygodniu, 14.11., ważył 4.340 :))))
Rośnie nam pociecha kochana. Już, leżąc na brzuszku, podnosi główkę do góry, na kilka sekund, wodzi oczkami za mamą i tatą. Kiedy położyłam go na pleckach, na naszym łóżku i poszłam zamknąć drzwi od pokoju Filipka, ten szybko, odwrócił główkę w moim kierunku. Patrzył, gdzie ja idę :)
Filipkowi powoli normują się pory posiłku. W dzień bywa różnie, jednak w nocy je o 22., potem zazwyczaj o 1., 4. nad ranem i o 6. Koło południa, wychodzimy z nim na godzinny spacerek do parku. Po spacerze, Filipek jest zazwyczaj głodny jak wilk. Karmię go wtedy i usypiam. Dopiero po 16. mam chwilę czasu dla siebie. Jednak, gdy ta wolna chwila, trwa trochę dłużej, zaczynam już strasznie tęsknić za moją niunią. Około 18. jest czas na kąpiel i tak w kółko.
Niestety, dopadły nas już problemy z kolką. Często, po posiłku, Filipek zaczyna prężyć się i nagle robi się czerwony jak burak oraz wybucha przeraźliwym płaczem. Czasami, trzeba nosić go na rękach, około dwóch godzin, żeby choć trochę ulżyć mu a czasami wystarczy tylko, położyć go na brzuszku i ból mija.
Jednak, nie zawsze Filipek płacze, gdy jest głodny lub kiedy boli go brzuszek. Często, chce po prostu, poleżeć sobie, przy piersi mamy. Wtedy natychmiast uspakaja się a jego oczka odpływają. Zasypia w jednej sekundzie. Śpi on bardzo czujnie. Kiedy tata bierze go ode mnie i cichutko, na paluszkach, stara się odłożyć go do łóżeczka, on nagle robi wielkie oczy, jak pięć złotych. Już nie śpi. Wtedy z powrotem wędruje do piersi mamy.
Filipek rośnie nam w oczach. Pamiętam, jak przyjechaliśmy ze szpitala, miał takie chudziutkie i długie paluszki, dosłownie jak zapałki. A pewnego dnia, podczas karmienia, zauważyłam, że paluszki stały się pulchniutkie, że dostaje drugi podbródek. Co za radość.
W chwili urodzenia Filipek ważył 3.540 kg.
W dniu wypisu ze szpitala, tj. 27.10., jego waga spadła. Ważył wtedy 3.360.
W drugim tygodniu życia, dn. 7.11., jego waga skoczyła aż do 4.200 kg :) To 800 g więcej w ciągu jedenastu dni!
Natomiast, w trzecim tygodniu, 14.11., ważył 4.340 :))))
Rośnie nam pociecha kochana. Już, leżąc na brzuszku, podnosi główkę do góry, na kilka sekund, wodzi oczkami za mamą i tatą. Kiedy położyłam go na pleckach, na naszym łóżku i poszłam zamknąć drzwi od pokoju Filipka, ten szybko, odwrócił główkę w moim kierunku. Patrzył, gdzie ja idę :)