"Spieprzaj szmato" - Tak usłyszałam w słuchawce telefonu od męża na dzień dobry. Miałam nie odzywać się do niego, wyłączyć telefon, ale nie mogłam. Słyszałam jego płacz w telefonie, serce mi zmiękło, zresztą ja tak nigdy nie mogę.
Jestem uzależniona od niego, moje życie nie ma sensu bez niego. Kiedy nie ma go przy mnie, popadam w rozpacz. On jest jedynym źródłem i warunkiem mojego szczęścia . Dlatego, gdy jest coś nie tak między nami, myślę o najgorszym...
Był agresywny, wrzeszczał i wrzeszczał, ranił mnie słowami a ja odpłacałam mu się smsami.
Boże! Jesteśmy dorośli, czy musimy oboje dołować się wzajemnie i krytykować. Czytałam dziś mądrą książkę, mogłoby wydawać się to oczywiste, jednak nie do końca dla mnie było: "żeby miłość mogła trwać musi jej towarzyszyć głęboki szacunek do drugiego człowieka". My się nie szanujemy. Do tej pory widziałam tylko jego winę, teraz wiem, że mojej winy jest również dużo. Tak książka chyba coś zmieni..., bo chcę tego. Chcę go kochać, szanować, troszczyć się o niego, dotykać, głaskać, całować, przytulać, czuć jego zapach...
Dla tego wszystkiego warto zrobić coś z sobą.