Dawno nie pisałam. Nie mam czasu. Nie wiem, kiedy to zleciało, ale zaraz będą wakacje. Filipka do szkoły zawodzi i przywozi R. Filipek kończy zajęcia o 12.30. Czasami ja z Franiem pójdziemy po niego, bo zazwyczaj o tej porze to Franiu śpi. Franiu uwielbia chodzić po brata, zna już szkolne korytarze i czuje się tam całkiem dobrze. Koledzy Filipka polubili Frania. Zawsze podejdą i przywitają się z nim. Od września także i Franiu pójdzie do przedszkola. Myślę, że nie będzie miał z tym problemu, bo już zna to miejsce i Filipek jak przychodzi ze szkoły mówi, że było fajnie. Poza tym, zawsze, gdy przejeżdżamy koło szkoły, Franiu mówi: "O! Tu szkoła Filipka. Naniu też będzie chodził do szkoły". Z nauką Filipek radzi sobie doskonale. Za czytanie dostaje szóstki. Pięknie pisze literki i ma duży talent plastyczny. Przepięknie potrafi na kartce papieru odwzorować rzeczywistość. Talent plastyczny Filipka został zauważony i doceniony. Filip wziął udział w konkursie pt: "Kartka urodzinowa dla Biblioteki" i zajął drugie miejsce. W piątek idziemy odebrać nagrodę. Cieszę się, że ma pierwszy sukces na swoim koncie. Filipek lubi jeździć rowerkiem, hulajnogą, pracować w ogródku. Ma obsesje na punkcie pociągów. Kocha je już od wielu lat. Codziennie tylko o pociągach rozmawia, ogląda bajki z pociągami. Miłością do pociągów zaraził brata.
Franio też już jest taki mądry, bystry chłopczyk. Mam wrażenie, że o wiele szybciej rozwija się niż Filipek w jego wieku. Jest bardzo samodzielny. Filipek jest delikatny i wrażliwy natomiast Franiu ma mocny charakter. Umie walczyć z Filipkiem o swoje. Kiedy się zdenerwuje potrafi zbić Filipka. Gdy szybko biegnie i przewróci się wcale nie płacze. Sam podniesie się, otrzepie rączki i biegnie dalej. Na spacerze nie chce wcale dać mi rączki. Kiedy dostał hulajnogę na dwóch kółkach, przez chwilę poobserwował jak Filip na niej jeździ i za moment on już też umiał. Naśladuje brata we wszystkim: kiedy Filip się przewróci to i Franiu przewraca się. Gdy Filip piszczy to on też musi. Naśladuje nie tylko jego zachowanie, ale i styl bycia. Chce być taki jak starszy brat i robi wszystko tak jak on: te same minki, uśmiechy. Powtarza jego słowa jak papuga.
Filipek, przed świętami wielkanocnymi, poważnie nam się rozchorował. Ni stąd, ni zowąd, obudził się w nocy i słyszał kroki. Obudził tatę i pytał się, czy to słyszy. A w domu była cisza jak makiem zasiał. Filipek strasznie bał się i całą noc nie spał. Nie wiedział, co się dzieje i nie rozumiał, że my nie słyszymy tego dźwięku. Rano był wyczerpany po nieprzespanej nocy. W dzień było w miarę spokojnie. Kiedy zbliżał się wieczór znów słyszał dudnienie w głowie. Płakał przerażony. W nerwach sam zbił się po głowie i mówił: "cicho bądź!". Spytałam się do kogo on tak mówi a on na to, że mówi tak do swojej główki, bo cały czas słyszy głośne stukanie w głowie. Jak widziałam jego strach i panikę, aż sama zaczęłam bać się. I zaczęliśmy jeździć wszędzie z Filipkiem po lekarzach prywatnie, ale nic nie przynosiło skutku. Nie było żadnej poprawy. Byliśmy u laryngologa, bo podejrzewaliśmy, że Filipek może ma uszy zapchane. W uszach nic nie było. Dodatkowo lekarz wsadził mu kamerkę przez nos, aż do gardła. Dobrze, że R. był z nami, trzymał Filipka za rękę, ponieważ ja nie mogłam na to patrzeć, bo bym zemdlała. A Filipek był bardzo dzielny. Nic nie płakał. Nawet był tym wszystkim zainteresowany. Zadawał pytania. Lekarz jakiś zator na tym prześwietleniu dojrzał, ale dał tylko mnóstwo kropli do nosa na alergię, bo wspomnieliśmy, że Filip jest alergikiem i nic poza tym. Potem umówiliśmy się do neurologa dziecięcego. Nawet nie przeprowadził z nami żadnego wywiadu na temat zdrowia dziecka a już rozpoznał zaburzenia zmysłów i dał skierowania do prywatnej przychodni na rezonans magnetyczny i eeg głowy. Po minucie wizyty, lekarz sugerował guza mózgu, albo tętniaka!!! Ciężkie mieliśmy chwile. Jak zobaczyłam w internecie jak wygląda badanie rezonansem przeraziłam się. Najgorszy to chyba ten hałas w tej maszynie. Tym bardziej, że Filipek jest lękliwym dzieckiem. Boi się głośnych dźwięków. Wystraszy się nawet hałasu na ulicy. Jestem przekonana, że nie wytrzymałby na tym badaniu. Przeżyłby horror. I tak czytałam o wskazaniach do tych badań, o tych strasznych chorobach, że wtedy głowa boli, występują wymioty albo omdlenia a u niego nic takiego nie miało miejsca. W końcu wyczytałam, że przyczyną dudnienia w głowie mogą być też chore zatoki. A on przecież od zawsze ma problem z zatokami. Ma zapchany nos a kataru nie ma, bo wiecznie ma w nosie obrzęk blokuje. I skoro laryngolog widział ten zator, czemu nie dał na to leku. I w święta wielkanocne z rana zadzwoniłam do pani doktor do której zawsze jeździmy z dziećmi. Przyjęła nas nawet w święta. Przepisała antybiotyk. Pod koniec brania tabletek uspokoiły się szumy u Filipka w głowie. Muszę przyznać, że jestem przerażona tym, co się dzieje w służbie zdrowia. Dziecko tylko cierpiało a my jeździliśmy od lekarza do lekarza prywatnie, byliśmy też w szpitalu i żadnej pomocy nie otrzymaliśmy. Czułam się taka bezradna, bezsilna, że nie mogłam mu pomóc. Nie da się opisać, co przeżyliśmy. Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie.
Filipek ma 6 lat, 6 miesięcy
Franiu ma 2 lata, 10 miesięcy