Filipek jest bardzo zadowolony, że chodzi do szkoły. Mówi, że miałam rację, że w zerówce jest lepiej niż w przedszkolu. Ma dużo zajęć, kolegów i swoje sprawy. Zmienił się. Stał się bardziej samodzielny. Gdy wraca ze szkoły, myje rączki i idzie do swojego pokoju bawić się a ja w tym czasie podgrzewam obiad. Wcześniej było to nie do pomyślenia, bo zawsze mnie wołał. Cały czas musiałam być przy nim. Potem opowiada jak było w szkole, co robił, z kim się bawił.
Pewnie, w szkole trochę tęskni za bratem, bo gdy wróci do domu a młodszy śpi mówi, że nie może się doczekać, aż wstanie, bo chce z nim bawić się. A gdy już bawią się, jest dla Frania taki milusi. Pozwolil mu na swoim biurku rysować, podaje kredki albo zabawki.
Natomiast Franiu szaleje, gdy brat jest w szkole. Cieszy się, bo może bawić się Filipka zabawkami, nikt niczego nie zabiera i nie krzyczy. Może otworzyć każdą szafkę, wszędzie zajrzeć. Kiedyś wszedł na łóżko, otworzył szafkę i na paluszkach pokazał mi, gdzie Filipek chowa swoje perfumy. Taki mały a już wszystkie wie. Chciał, abym też go poperfumowała.
Pewnego wieczoru, gdy czytaliśmy z Filipkiem książkę, tam padło słowo "bohater". Filip nie wiedział, co to znaczy, więc mu wytłumaczyłam. A on aż podskoczył radosny i mówi: "Mamusiu takim bohaterem jest tatuś, bo uratował jeża u nas w ogrodzie".
Parę dni temu, Filipek obchodził 6. urodziny. Coś za bardzo nie chciał imprezy, pewnie bardzo przeżywał, bo od dawna o tym mówiłam. W nocy długo nie mógł usnąć. Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę. Przygotowałam pyszny obiad. Posiedzieliśmy, pośmaialiśmy się. Potem był tort. Najlepsze było to, że gdy śpiewaliśmy Filipkowi "Sto lat" i potem "niech żyje nam" ja zapytałam się: "a kto?" a Franiu uprzedził każdego i krzyknął Bobo. Filipek był zadowolony z prezentów. Nie spodziewał się, że dostanie tablet. Przeżywa, jaki też fajny rower dostał. Sam jest zdziwiony, że tak łatwo i lekko się jeździ. Rower ma już większe koła i przerzutki. Będziemy wiosną jeździli na długie wycieczki rowerowe. Oj, będziemy. Cieszy się nawet z karteczki z życzeniami i każe czytać mi wierszyk od babci. Potem na dworze patrzeliśmy za nim, czy da radę pojechać na takim dużym rowerze. Chcieliśmy go podtrzymywać, żeby się nie przewrócił, ale tak szybko pojechał, że go nie dogoniliśmy. My na dworze zmarzliśmy a on całe plecy miał mokre, tak się spocił z wrażenia.
Filipek, Bobo ma 6 lat
Franiu ma 2 lata, 4 miesiące